Jedziemy pociągiem |
Zaraz po dostaniu się do doliny Adył-Su wybieramy się na lodowiec |
Jedną z pierwszych wycieczek robimy na ponad-czterotysięczny Kurmaczi |
Po kliku dniach przenosimy się do Zielonej Gostnicy - jest to baza na wys. 2700m. |
Namioty rozbijamy nieopodal morza kwiatów - a powyżej już tylko góry i snieg. |
Nad nami góruje Dżantugan |
Oswajamy się ze sprzętem |
Po to by zdobyć okoliczne szczyty i podziwiać majestat gór. I zjechać połowę drogi powrotnej hamując czekanem :-) |
Lodowiec robi wrażenie |
Ale cały czas góruje nad nami Elbrus - czy uda nam się go zdobyć? |
Robimy zdjęcie dla patrona medialnego |
Przenieśliśmy się do doliny Iryk |
By po kolejnych kilku dniach udać się wreszcie ku Elbrusowi. Wołgą, która łapie gumę i naprawiamy ją wspólnymi siłami. |
Pierwszy obóz rozbijamy na wys. 3700 - tam kończy się kolejka przy tzw. "beczkach" |
Mozolnie pniemy się w górę |
Dochodzimy do ruin Priuta-11. Nie przedstawiają sobą imponującego widoku |
Obok widzimy tablice poświęcone tym, którzy zginęli w górach Kaukazu |
Wieczorem pojawia się dziwna chmura. Właściciel schroniska tłumaczy: przez 4-5 dni będzie załamanie pogody... |
Namioty rozbiliśmy wśród skał i śniegu |
Po 3 dniach, mimo kiepskiej pogody decydujemy się spróbować i prawdopodobnie zawrócić. Pogoda jednak się poprawia - i widzimy niesamowity cień Elbrusa - po horyzont |
Pod nami góry |
I tak, 4 sierpnia 2001 zdobywamy wszyscy szczyt Elbrusa! |
Pamiątkowe zdjęcie |
Każdy robi sobie też indywidualne |
Ech, człowiek tylko się obudzi i znowu te góry i góry... :-) |
Andrzej i Krzysiek w namiocie |
Andrzej zostaje przy namiotach, a my śpimy na przełęczy i zdobywamy wschodni wierzcholek |
W końcu musimy opuścić Kaukaz - robimy pamiątkowe zdjęcie |
i tą samą drogą wracamy z powrotem do Polski |
|